Karykatura rzeczywistości
Proces, Franz Kafka |
Czym innym jest, gdy literacki
absurd niepokoi lub śmieszy, a co innego jeśli ma on odzwierciedlenie w
rzeczywistości. Odkrycie tego zaskakuje
i uświadamia własną bezsilność wobec niepisanych zasad podkopujących
dumę człowieka. Może też doprowadzać do ogromnej irytacji
podczas lektury! Na tę jej bliskość prawdzie. Bo absurd to założenie „Procesu”
Franza Kafki. Słowo to jest określeniem każdej, naprawdę każdej zapisanej przez
autora karty tej powieści.
Główny bohater Józef K. jest aresztowany (choć za nie wiadomo co),
a jednak porusza się swobodnie po ulicy i pracuje. Przesłuchiwany jest przez
sąd niewiadomej nazwy mieszczący się na strychu(!) biednego czynszowego budynku
mieszkalnego. Wytoczony jest przeciwko Józefowi K. zarzut, jednak nie można uzyskać
informacji o jego treści… W głównym bohaterze zostaje zaszczepiony niepokój,
jednak rozsądnie stara się on nie dać zastraszyć oraz nie respektować niedorzecznej
sytuacji i nielogicznych zasad (i chwała mu za to ode mnie, tylko cóż z tego…).
Pierwszym moim wrażeniem było niedowierzanie oraz ciągłe
oczekiwanie na to, kiedy kumple z pracy krzykną coś w rodzaju: „Jesteś w
ukrytej kamerze!” lub bardziej prawdopodobne na początku XX wieku: „Stary, ale
wykręciliśmy ci kawał!”.
Ilu czytelników
„Procesu”, tyle jego interpretacji. Hipotezy wysuwane przez
fachowych znawców literatury i czytelników mówią o totalitaryzmie, odpowiedzialności
za własne życie, winie i karze. Jest to jednak standardowe gdybanie o tym, co
autor miał na myśli. Po części każde z tych zagadnień jest poruszane w powieści.
Osobiście absolutnie nie zgadzam się jednak z opinią, że jest to opowieść o
samotności.
Moim zdaniem głównym
tematem książki jest bezsilność człowieka wobec sztywnego systemu. Niestety,
i w realnym świecie bywają surrealistyczne sytuacje związane z państwową
biurokracją i prawem. Czy rzeczywiście „jedynie właściwą rzeczą jest pogodzić
się z panującymi stosunkami”, jaką to radę otrzymuje główny bohater? Nawet jeśli
zasadą jest utrata godności i załatwianie spraw za pomocą tylko i wyłącznie
prywatnych kontaktów? Czy życie Józefa K. i nasze
musi, koniecznie musi być podległe zasadom kumoterstwa i polegać na płaszczeniu
się wbrew sobie przed wpływowymi osobami, by nie tyle coś osiągnąć, ale uwaga(!),
obronić się przed bezpodstawnymi zarzutami!? „Smutne zapatrywanie. Z kłamstwa robi się istotę porządku świata.”
„Proces” to książka bardzo dobra w swoim wydźwięku i wyjątkowa.
Choć niesamowicie odbiera się osaczający bohatera niepokój, to niestety lektura
w dużej części wydaje się monotonna. Moja
ocena byłaby o punkt wyższa gdyby nie to, że w mojej opinii jest przegadana i niepotrzebnie
rozwleczona.
Ciekawostką jest, że
choć na pierwszej stronie „Procesu” widnieje zapis „Przełożył Bruno Schulz”, to
badacze przekonują, iż tłumaczenie „Procesu” zlecił on swojej narzeczonej
Józefinie Szelińskiej, a sam nanosił jedynie korekty.
Ostatnimi czasy głośna
jest sprawa praw do rękopisów Franza Kafki. Po 10 letniej batalii decyzją sądu
w Zurychu trafią one do Biblioteki Narodowej w Jerozolimie jako dziedzictwo
narodowe Izraela, ponieważ Kafka był Żydem. Mieszkał jednak niemal przez całe
życie w Pradze (ówcześnie w monarchii austro-węgierskiej) i pisał po niemiecku.
Swoje notatki zostawił Maxowi Brodowi z prośbą o spalenie, który jednak nie
spełnił woli autora. Przekazując je z kolei swojej przyjaciółce polecił, by docelowo znalazły się one w instytucji
kulturalnej Izraela. Czy w związku z tym spadkobiercy kobiety nie mieli prawa
do dziedzictwa? Gdyby przyjaciel pisarza spalił rękopisy, to dziś nie
moglibyśmy między innymi łamać sobie głowy nad interpretacją „Procesu”. Jakie
jest Wasze zdanie na ten temat?
Proszę zwrócić uwagę na w miarę ładne wydanie książki:
Proszę zwrócić uwagę na w miarę ładne wydanie książki:
Zwięzy (choć sztuczne) |
Kapitałka |
Tradycyjne zszywane kartki |
Marmurkowa wklejka (choć drukowana, a nie tworzona ręcznie) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz