Rozmowa w publicznej
sferze Internetu dotyczy głównie przekazywania sobie wzajemnie informacji oraz wymiany
poglądów. Pozyskiwanie w ten sposób wiedzy jest w dzisiejszych czasach niesamowicie
popularnym, bo prostym i dogodnym sposobem. Aby sposób taki przysparzał nam jedynie
korzyści, nie może dostarczać negatywnych emocji. Dochodzi jednak do nich bardzo często w momentach, gdy podczas wymiany zdań nerwy biorą górę i
determinują tok rozmowy. Nie jest to pozytywnym skutkiem dla żadnej ze stron.
Niestety, w Internecie jesteśmy świadkami lub
uczestnikami kłótni zbyt często, nawet jeśli to nie my inicjujemy sprzeczkę.
Aby każdy z użytkowników
portali społecznościowych i osoby biorące udział w dyskusjach na różnych
stronach internetowych mogli czuć się komfortowo, należy stosować podstawową
zasadę jaką jest szacunek wobec rozmówcy.
Natomiast zbiór
poszczególnych punktów, które są pomocne i społecznie oczekiwane nosi nazwę
NETYKIETY, czyli etykiety w Internecie, savoir
vivre w sieci.
NETYKIETA
Netykieta nie jest
prawnym dokumentem, a jedynie określonym nieformalnie zbiorem reguł kulturalnego
zachowania się w Internecie.
Zasady netykiety obejmują między innymi:
·
zakaz prowokowania kłótni,
czyli trollowania;
·
zakaz spamowania, m.in. wysyłania niechcianych linków do stron, a także tak zwanych łańcuszków szczęścia;
·
zakaz stosowania wulgaryzmów (osobiście myślę, że nie można zbyt restrykcyjnie podchodzić do ‘lekkich’
przekleństw, bo czasem w miarę dosadna forma wypowiedzi najlepiej obrazuje
przekaz; ważne jest natomiast, by słowa nie obrażały);
·
zakaz pisania nie na temat;
·
zakaz ciągłego pisania wiadomości
wielkimi literami (co oznacza krzyczenie);
·
nakaz zapoznania się z
wykazem FAQ (zbioru odpowiedzi na często
zadawane pytania) lub użycia lupki (w przypadku Facebooka) przed zadaniem
pytania;
·
zakaz wysyłania e-maili do wielu
osób naraz z jawnymi adresami poczty elektronicznej (stosuje się kopię ukrytą);
·
zakaz odpowiadania na forum nad
cytowanym fragmentem.
Tego typu
przewinienia dają administratorowi możliwość reagowania.
W Internecie nie
można publikować też dowolnie wszystkiego, na co ma się ochotę ze względu na
grożące konsekwencje prawne.
Zakazane są między innymi treści:
Zakazane są między innymi treści:
·
nawołujące do przestępstwa;
·
nawołujące do samobójstwa czy
choćby okaleczania;
·
nawołujące do nienawiści;
·
promujące alkohol, środki
odurzające i narkotyki;
·
obrażające inne nacje, rasy czy
wyznania religijne;
·
ujawniające czyjeś dane osobowe;
·
znieważające (naruszające czyjąś
godność) lub zniesławiające (bezpodstawnie psujące komuś opinię), stanowiące
zniewagi i pomówienia;
·
obrażające osoby publiczne
(serio!).
Prezentacja w
Internecie swojego dzieła, utworu lub choćby opinii to w dzisiejszych czasach
jedna z najszybszych form dotarcia do odbiorców. Czy jest to autor książki,
wykonawca dzieła artystycznego czy początkująca rękodzielniczka tworząca broszki; czy to profesjonalista, czy początkujący amator, to jeśli upublicznia
swoje dzieło, mówi tym samym, że czuje, iż produkt ten zasługuje na pokazanie
go światu.
Musi jednak mieć na
uwadze, że poszczególne grupy na Facebooku czy inne portale
społecznościowe nie mogą być ‘kółkami wzajemnej adoracji’ i nie każdy ma taki
sam gust, zatem oprócz pochwał mogą pojawić się też słowa krytyki. A tej nie
przyjmuje się ot, tak łatwo. Dlatego istotne jest, aby przedstawiając nasze
subiektywne opinie, zachować dobre intencje wobec rozmówcy (nawet jeśli go nie
znamy osobiście lub znamy, ale nie lubimy) wynikające ze zwykłego poszanowania
uczuć innych ludzi.
KONSTRUKTYWNA KRYTYKA
Konstruktywna krytyka
to oprócz zanegowania jakiegoś punktu rozmowy czy szczegółu lub całości dzieła,
podaje inne, poprawne lub lepsze rozwiązanie. Taka krytyka jest realną pomocą,
a nie sposobem na “dosolenie” rozmówcy.
Zauważcie różnicę w
sposobie wypowiadania poniższych zdań.
“Wiele osób myśli podobnie, ale w książce na
początku rozdziału ósmego napisane jest dokładnie, że…”.
Jest to jasna
informacja i rzeczowy argument, u którego podstawy
leży fakt, a nie uogólnienia, zamiast zdania:
“Mylisz się, idioto!
I ty uważasz się krytyka literackiego?!”, które nic konkretnego nie wnosi do
dyskusji i nie prowadzi do konsensusu.
Dyplomacja taka jest
sprytnym prowadzeniem dialogu nie prowadzącym do konfliktu.
Natomiast niedelikatnie
wystosowana krytyka może być zapalnikiem gniewu: odpowiedzenia agresją,
obrażeniem się i demotywacją. Dlatego nie
można ranić drugiej osoby.
Konstruktywna krytyka
pozwala zachować dobre relacje pomiędzy stronami, bo nie podcina skrzydeł, nie
jest atakiem, złośliwością ani chęcią upokorzenia. Taką krytykę rozsądny człowiek
uzna za inny niż własny punkt widzenia (o którym pewnie nie miał pojęcia) i
warty rozważenia.
Jeśli natomiast adwersarz
pomimo rozsądnej odpowiedzi poczuje się urażony i zacznie nakręcać kłótnię,
wtedy lepiej odpuścić. Lepiej zaprzestać kontynuowania takiej “rozmowy” w myśl
powiedzenia: “Nie kłóć się z głupcem, bo ludzie mogą nie zauważyć różnicy”.
Co jednak zrobić,
jeśli jesteśmy bezpodstawnie czy niesłusznie atakowani? Powstrzymać nerwy na
wodzy i odpowiedzieć podając oczywiście rzeczowy argument. Być ponad aroganckie
zachowanie, aby nie być samemu uznanym za aroganta.
Zdarza się, że
adwersarz nie mając rzeczowych argumentów, stara się zdyskredytować
interlokutora odwołując się np. do jego zdrowia psychicznego (a raczej jego
braku), ale na przekór temu, chęć poniżenia kogoś w oczach innych stawia w
złym świetle atakującego jako osobę o niskiej kulturze.
Przykładem klasy (i
odporności psychicznej lub rozsądku) jest niedawna reakcja Marka Krajewskiego,
autora kryminałów retro, na krytykę za odebranie medalu z rąk prezydenta,
której to obecnej głowy państwa nie każdy popiera. Niektóre negatywne
komentarze były naprawdę, delikatnie mówiąc, niesmaczne. Reakcja pisarza była
taka:
“Połowę wpisów stanowiły (..) głosy mniej lub
bardziej krytyczne wobec opisanego wydarzenia. Przyjmuję je ze spokojem.
Wolność wypowiedzi to wielka wartość, a internet jest przestrzenią, gdzie może
się ona urzeczywistnić. Wszystkich – bez wyjątku! – Komentatorów pozdrawiam
serdecznie!”
Jest tu i spokojne podejście do wolności słowa innych, jak i korzystanie
z własnego takiego prawa.
Prowadzenie dialogu
na forum internetowym lub na Facebooku jest dość ułomną formą rozmowy, ponieważ podczas
konwersacji face to face mowa ciała stanowi
ponad 50% informacji (trudne jest dokładne określenie). Brak możliwości
okazania mimiki i gestów przez Internet jest przyczyną częstych nieporozumień.
Bo choć jest to przekaz pisany, jak list czy książka, w których można dokładnie
opisać swoje intencje i odczucia, to w przypadku odpowiadania w tym samym
czasie nie ma go zbyt wiele na zastanowienie się nad formą wypowiedzi, a słowa
często pod wpływem emocji lecą z prędkością pocisków z karabinu maszynowego. A
“co ptakiem z gęby wyleci, wołem nazad nie wciągniesz”. Słowa wypowiadanie
ustnie cechują się pewną ulotnością w czasie, natomiast to, co zapisane w Internecie
– zostanie.
Pewnym udogodnieniem
jest możliwość stosowania emotikonek, do czego mocno namawiam. Choć bywają osoby
uważające je za zbyt skrótowy sposób obrazowania tonu wypowiedzi, to jest on
jednak niezwykle pomocny, a poza tym lepszego nie mamy. Przecież samo polubienie
posta na Facebooku (kliknięcie dłoni z kciukiem skierowanym w górę) jest
użyciem takiego właśnie znaku.
Pierwszym sposobem na
to, aby dobrze czuć się w Internecie, jest nie zabieranie głosu w dyskusjach,
ale nie o to nam chodzi. Jeśli osobę wypowiadającą się charakteryzują takie cechy, jak: dystans do siebie, pokora wobec życia, empatia, cenienie
sobie spokoju ducha i odporność psychiczna na krytykę, to będzie czuła się
komfortowo.
Wynika z tego, że nad
wartościową wymianą zdań trzeba wewnętrznie pracować, wypracować w sobie
rozsądne analizowanie.
Pooddawanie się emocjom
dzieje się bezwiednie, dlatego łatwo jest wpaść w gniew. U niektórych osobników
zauważalny jest pierwotny przymus walki w celu dowiedzenia swojej racji (cytat
z programu przyrodniczego ;-) ). Ale każdy(!) z nas jest homo sapiens, czyli człowiekiem rozumnym i przy pewnym wysiłku oraz
dobrej woli potrafimy zapanować nad naszymi nerwami.
Zdarza się jednak, że
mamy zły dzień i wszystko nas irytuje, jesteśmy bardzo na ‘nie’ i emocje same
wypychają z nas zaczepne czy agresywne słowa. Trzeba się bardzo pilnować, by
swoich frustracji czy życiowych problemów nie wymiotować na niewinnych naszej sytuacji.
Czasami sprzeczka w Internecie wpływa negatywnie na wzajemne relacje w świecie
rzeczywistym. Czy jednak dobrze żyje się z zadrą w sercu i gniewem? Czy dla własnego
komfortu psychicznego nie lepiej jest odpuścić (przebaczyć) i uwolnić umysł od
negatywnych myśli? Nie ma ludzi idealnych. Każdy z nas popełnia błędy.
Jeśli Twój adwersarz posiada zalety, jeśli jest osobą ciekawą, gdy domyślasz
się, że jej zachowanie mogło wynikać z niezależnych od niej bodźców, to może
dobrze byłoby wyciągnąć rękę na zgodę? Nie jest to oznaką słabości, poddania
się czy przegranej, a pokazuje, że jest się człowiekiem rozsądnym, który
potrafi być ponad tego typu sytuacje. Niech czas leczy zadry i rany!
Może ktoś pomyśli, że
jestem idealistką ufając, że dobre słowo można rozprzestrzeniać. A tak, jestem!
I nie jest tak, że
nie znam życiowych problemów i sytuacji napięcia nerwowego, bo znam i rozumiem
je doskonale. Jednak eskalacja nerwów nie prowadzi do polepszenia sytuacji.
Nie tracę wiary w
ludzi i Wy też nie traćcie. Nawet jeśli świat nie stanie się lepszy, to spokój
umysłu przyniesie pozytywy nie tylko podczas internetowych dysput.
A jak Wy
chcielibyście być traktowani podczas rozmów prowadzonych za pomocą Internetu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz