wtorek, 29 października 2019

Kultura rozmów w Internecie nie tylko o książkach




Rozmowa w publicznej sferze Internetu dotyczy głównie przekazywania sobie wzajemnie informacji oraz wymiany poglądów. Pozyskiwanie w ten sposób wiedzy jest w dzisiejszych czasach niesamowicie popularnym, bo prostym i dogodnym sposobem. Aby sposób taki przysparzał nam jedynie korzyści, nie może dostarczać negatywnych emocji. Dochodzi jednak do nich bardzo często w momentach, gdy podczas wymiany zdań nerwy biorą górę i determinują tok rozmowy. Nie jest to pozytywnym skutkiem dla żadnej ze stron. Niestety, w Internecie jesteśmy świadkami lub uczestnikami kłótni zbyt często, nawet jeśli to nie my inicjujemy sprzeczkę.


Aby każdy z użytkowników portali społecznościowych i osoby biorące udział w dyskusjach na różnych stronach internetowych mogli czuć się komfortowo, należy stosować podstawową zasadę jaką jest szacunek wobec rozmówcy.
Natomiast zbiór poszczególnych punktów, które są pomocne i społecznie oczekiwane nosi nazwę NETYKIETY, czyli etykiety w Internecie, savoir vivre w sieci.


NETYKIETA


Netykieta nie jest prawnym dokumentem, a jedynie określonym nieformalnie zbiorem reguł kulturalnego zachowania się w Internecie.

Zasady netykiety obejmują między innymi:
·         zakaz prowokowania kłótni, czyli trollowania;
·         zakaz spamowania, m.in. wysyłania niechcianych linków do stron, a także tak zwanych łańcuszków szczęścia;
·         zakaz stosowania wulgaryzmów (osobiście myślę, że nie można zbyt restrykcyjnie podchodzić do ‘lekkich’ przekleństw, bo czasem w miarę dosadna forma wypowiedzi najlepiej obrazuje przekaz; ważne jest natomiast, by słowa nie obrażały);
·         zakaz pisania nie na temat;
·         zakaz ciągłego pisania wiadomości wielkimi literami (co oznacza krzyczenie);
·         nakaz zapoznania się z wykazem FAQ (zbioru odpowiedzi na często zadawane pytania) lub użycia lupki (w przypadku Facebooka) przed zadaniem pytania;
·         zakaz wysyłania e-maili do wielu osób naraz z jawnymi adresami poczty elektronicznej (stosuje się kopię ukrytą);
·         zakaz odpowiadania na forum nad cytowanym fragmentem.

Tego typu przewinienia dają administratorowi możliwość reagowania.


W Internecie nie można publikować też dowolnie wszystkiego, na co ma się ochotę ze względu na grożące konsekwencje prawne.

Zakazane są między innymi treści:
·         nawołujące do przestępstwa;
·         nawołujące do samobójstwa czy choćby okaleczania;
·         nawołujące do nienawiści;
·         promujące alkohol, środki odurzające i narkotyki;
·         obrażające inne nacje, rasy czy wyznania religijne;
·         ujawniające czyjeś dane osobowe;
·         znieważające (naruszające czyjąś godność) lub zniesławiające (bezpodstawnie psujące komuś opinię), stanowiące zniewagi i pomówienia;
·         obrażające osoby publiczne (serio!).


Prezentacja w Internecie swojego dzieła, utworu lub choćby opinii to w dzisiejszych czasach jedna z najszybszych form dotarcia do odbiorców. Czy jest to autor książki, wykonawca dzieła artystycznego czy początkująca rękodzielniczka tworząca broszki; czy to profesjonalista, czy początkujący amator, to jeśli upublicznia swoje dzieło, mówi tym samym, że czuje, iż produkt ten zasługuje na pokazanie go światu.
Musi jednak mieć na uwadze, że poszczególne grupy na Facebooku czy inne portale społecznościowe nie mogą być ‘kółkami wzajemnej adoracji’ i nie każdy ma taki sam gust, zatem oprócz pochwał mogą pojawić się też słowa krytyki. A tej nie przyjmuje się ot, tak łatwo. Dlatego istotne jest, aby przedstawiając nasze subiektywne opinie, zachować dobre intencje wobec rozmówcy (nawet jeśli go nie znamy osobiście lub znamy, ale nie lubimy) wynikające ze zwykłego poszanowania uczuć innych ludzi.




KONSTRUKTYWNA KRYTYKA


Konstruktywna krytyka to oprócz zanegowania jakiegoś punktu rozmowy czy szczegółu lub całości dzieła, podaje inne, poprawne lub lepsze rozwiązanie. Taka krytyka jest realną pomocą, a nie sposobem na “dosolenie” rozmówcy.
Zauważcie różnicę w sposobie wypowiadania poniższych zdań.
 “Wiele osób myśli podobnie, ale w książce na początku rozdziału ósmego napisane jest dokładnie, że…”.
Jest to jasna informacja i rzeczowy argument, u którego podstawy leży fakt, a nie uogólnienia, zamiast zdania:
“Mylisz się, idioto! I ty uważasz się krytyka literackiego?!”, które nic konkretnego nie wnosi do dyskusji i nie prowadzi do konsensusu.
Dyplomacja taka jest sprytnym prowadzeniem dialogu nie prowadzącym do konfliktu.
Natomiast niedelikatnie wystosowana krytyka może być zapalnikiem gniewu: odpowiedzenia agresją, obrażeniem się i demotywacją. Dlatego nie można ranić drugiej osoby.

Konstruktywna krytyka pozwala zachować dobre relacje pomiędzy stronami, bo nie podcina skrzydeł, nie jest atakiem, złośliwością ani chęcią upokorzenia. Taką krytykę rozsądny człowiek uzna za inny niż własny punkt widzenia (o którym pewnie nie miał pojęcia) i warty rozważenia.
Jeśli natomiast adwersarz pomimo rozsądnej odpowiedzi poczuje się urażony i zacznie nakręcać kłótnię, wtedy lepiej odpuścić. Lepiej zaprzestać kontynuowania takiej “rozmowy” w myśl powiedzenia: “Nie kłóć się z głupcem, bo ludzie mogą nie zauważyć różnicy”.

Co jednak zrobić, jeśli jesteśmy bezpodstawnie czy niesłusznie atakowani? Powstrzymać nerwy na wodzy i odpowiedzieć podając oczywiście rzeczowy argument. Być ponad aroganckie zachowanie, aby nie być samemu uznanym za aroganta.
Zdarza się, że adwersarz nie mając rzeczowych argumentów, stara się zdyskredytować interlokutora odwołując się np. do jego zdrowia psychicznego (a raczej jego braku), ale na przekór temu, chęć poniżenia kogoś w oczach innych stawia w złym świetle atakującego jako osobę o niskiej kulturze.


Przykładem klasy (i odporności psychicznej lub rozsądku) jest niedawna reakcja Marka Krajewskiego, autora kryminałów retro, na krytykę za odebranie medalu z rąk prezydenta, której to obecnej głowy państwa nie każdy popiera. Niektóre negatywne komentarze były naprawdę, delikatnie mówiąc, niesmaczne. Reakcja pisarza była taka:
“Połowę wpisów stanowiły (..) głosy mniej lub bardziej krytyczne wobec opisanego wydarzenia. Przyjmuję je ze spokojem. Wolność wypowiedzi to wielka wartość, a internet jest przestrzenią, gdzie może się ona urzeczywistnić. Wszystkich – bez wyjątku! – Komentatorów pozdrawiam serdecznie!”
Jest tu i spokojne podejście do wolności słowa innych, jak i korzystanie z własnego takiego prawa.




Prowadzenie dialogu na forum internetowym lub na Facebooku jest dość ułomną formą rozmowy, ponieważ podczas konwersacji face to face mowa ciała stanowi ponad 50% informacji (trudne jest dokładne określenie). Brak możliwości okazania mimiki i gestów przez Internet jest przyczyną częstych nieporozumień. Bo choć jest to przekaz pisany, jak list czy książka, w których można dokładnie opisać swoje intencje i odczucia, to w przypadku odpowiadania w tym samym czasie nie ma go zbyt wiele na zastanowienie się nad formą wypowiedzi, a słowa często pod wpływem emocji lecą z prędkością pocisków z karabinu maszynowego. A “co ptakiem z gęby wyleci, wołem nazad nie wciągniesz”. Słowa wypowiadanie ustnie cechują się pewną ulotnością w czasie, natomiast to, co zapisane w Internecie – zostanie.

Pewnym udogodnieniem jest możliwość stosowania emotikonek, do czego mocno namawiam. Choć bywają osoby uważające je za zbyt skrótowy sposób obrazowania tonu wypowiedzi, to jest on jednak niezwykle pomocny, a poza tym lepszego nie mamy. Przecież samo polubienie posta na Facebooku (kliknięcie dłoni z kciukiem skierowanym w górę) jest użyciem takiego właśnie znaku.




Pierwszym sposobem na to, aby dobrze czuć się w Internecie, jest nie zabieranie głosu w dyskusjach, ale nie o to nam chodzi. Jeśli osobę wypowiadającą się charakteryzują takie cechy, jak: dystans do siebie, pokora wobec życia, empatia, cenienie sobie spokoju ducha i odporność psychiczna na krytykę, to będzie czuła się komfortowo.

Wynika z tego, że nad wartościową wymianą zdań trzeba wewnętrznie pracować, wypracować w sobie rozsądne analizowanie.
Pooddawanie się emocjom dzieje się bezwiednie, dlatego łatwo jest wpaść w gniew. U niektórych osobników zauważalny jest pierwotny przymus walki w celu dowiedzenia swojej racji (cytat z programu przyrodniczego ;-) ). Ale każdy(!) z nas jest homo sapiens, czyli człowiekiem rozumnym i przy pewnym wysiłku oraz dobrej woli potrafimy zapanować nad naszymi nerwami.
Zdarza się jednak, że mamy zły dzień i wszystko nas irytuje, jesteśmy bardzo na ‘nie’ i emocje same wypychają z nas zaczepne czy agresywne słowa. Trzeba się bardzo pilnować, by swoich frustracji czy życiowych problemów nie wymiotować na niewinnych naszej sytuacji.




Czasami sprzeczka w Internecie wpływa negatywnie na wzajemne relacje w świecie rzeczywistym. Czy jednak dobrze żyje się z zadrą w sercu i gniewem? Czy dla własnego komfortu psychicznego nie lepiej jest odpuścić (przebaczyć) i uwolnić umysł od negatywnych myśli? Nie ma ludzi idealnych. Każdy z nas popełnia błędy. Jeśli Twój adwersarz posiada zalety, jeśli jest osobą ciekawą, gdy domyślasz się, że jej zachowanie mogło wynikać z niezależnych od niej bodźców, to może dobrze byłoby wyciągnąć rękę na zgodę? Nie jest to oznaką słabości, poddania się czy przegranej, a pokazuje, że jest się człowiekiem rozsądnym, który potrafi być ponad tego typu sytuacje. Niech czas leczy zadry i rany!



Może ktoś pomyśli, że jestem idealistką ufając, że dobre słowo można rozprzestrzeniać. A tak, jestem!
I nie jest tak, że nie znam życiowych problemów i sytuacji napięcia nerwowego, bo znam i rozumiem je doskonale. Jednak eskalacja nerwów nie prowadzi do polepszenia sytuacji.
Nie tracę wiary w ludzi i Wy też nie traćcie. Nawet jeśli świat nie stanie się lepszy, to spokój umysłu przyniesie pozytywy nie tylko podczas internetowych dysput.


A jak Wy chcielibyście być traktowani podczas rozmów prowadzonych za pomocą Internetu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz