piątek, 7 lutego 2020

Oprawca, czyli co łączy kata z introligatorem



W ostatnim czasie pojawiła się wiadomość, że podczas II wojny światowej w niemieckim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie ludzka skóra służyła między innymi do oprawiania książek za sprawą wyjątkowo okrutnej kobiety Ilse Koch, głównej nadzorczyni i małżonki komendanta. W tym przypadku określenie oprawca w swym dwojakim znaczeniu odnosi się do jednej i tej samej osoby. Choć oprawy z ludzkiej skóry zdarzały się w historii świata już wcześniej, to właśnie wspomniany fakt zainspirował mnie do poszukiwania etymologii tego słowa.

Wnikliwa analiza powiązań między oprawcą-katem a oprawcą-introligatorem doprowadziły mnie do (nie)pewnej konkluzji. Nie będąc znawcą historii języka polskiego nie miałam pewności, czy moje rozumowanie jest prawidłowe. O pomoc zwróciłam się do pani profesor Katarzyny Kłosińskiej, która na antenie radiowej Trójki w audycji „Co w mowie piszczy” ostatecznie rozwiązała tajemnicę tego zagadnienia.

Sprawa wygląda zatem tak.
Słowo oprawca ma wiele znaczeń. Kiedyś był to opiekun prawny, patron. Potem, w późnym średniowieczu, oprawca był urzędnikiem sądowym, który ścigał złoczyńców i wymierzał im sprawiedliwość. Musiał mieć naprawdę sadystyczne sposoby, jeśli określenie to dziś funkcjonuje w odniesieniu do torturującego okrutnika i mordercy.
Ściąganie skóry ze zwierząt po ich zabiciu również nie należy do zachowań łagodnych i nazywa się oprawianiem. Ale akurat w tym przypadku w określeniu nie chodzi o znęcanie się nad bezbronnymi. 
Oprawcą jest nie tylko kat czy rzeźnik. Introligator, który oprawia książki to też przecież oprawca. Oprawia się również obrazy.

Co tak skrajnie inne zajęcia mają ze sobą wspólnego? Kluczem jest słowo prawo. Oprawianie kiedyś bliskie było znaczeniowo naprawianiu i poprawianiu. Oznaczało doprowadzać do zgodnego z prawem (normami, zasadami), poprawnego, właściwego stanu. Było zatem przygotowaniem czegoś do użytku. Książki, obrazu czy mięsa zwierzęcia do zjedzenia, jak dowodzi pani Kłosińska.

Tak, drodzy introligatorzy, wraz z katem, jako oprawcy macie na szczęście wspólny jedynie źródłosłów.
Chyba, że… Waszą tajemnicą jest, że nazwa zawodu pochodzi od skóry z oprawionego zwierzęcia stosowanej do obłożenia książki, hę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz