sobota, 14 marca 2020

Poszukiwacz, Leonard Rosadziński




Szlachetna pasja i nieskrywane tajemnice bibliofila

Jak rodzi się miłość do książek i pasja ich kolekcjonowania? Czy tak, jak u Leonarda Rosadzińskiego, autora „Poszukiwacza”?

„Przeglądając czy czytając książki słyszałem szelest przewracanych kartek, ich piękną muzykę i czułem zapach starego papieru, podziwiałem kunszt dawnych introligatorów i mistrzostwo typografów w posługiwaniu się ruchomą czcionką.”

Powyższe pięknie opisane odczucia są znane niejednemu miłośnikowi książek. Sama podpisuję się pod nimi obiema rękami.




Autor jest, jak sam siebie nazywa w tytule, poszukiwaczem. „Zdobycie rzadkiej czy unikalnej książki, która leżała sobie gdzieś w tajemniczym miejscu, dzięki własnej inwencji lub pomysłowości można nazwać odkryciem”. I rzeczywiście, czytelnik zostaje zabrany w podróż po świecie książek, po niesamowitych przygodach związanych z ich poszukiwaniem i zdobywaniem. To wszystko przeżywa się nie tylko z autorem, ale i w towarzystwie znakomitych innych bibliofilów, znawców poszczególnych tematyk, o jakich traktują ich zbiory, specjalistów z zakresu szeroko rozumianej historii książki, introligatorów czy antykwariuszy. Z tego względu celnie brzmiące rozszerzenie tytułu brzmi: „czyli niezwykli ludzie i stare książki”.


Od lewej: R. Rosadzińska, Z. Banaszak, L. Rosadziński

Wrażliwość nie tylko na słowo pisane, ale i na jego zewnętrzną powłokę, czyli książkę, miała swój początek, gdy młody Leonard był… dzieckiem, a zainteresowanie z biegiem lat nie wypaliło się, a wręcz rosło. To wtedy zaczął zbierać i zaczytywać się w opowieściach o morskich podróżach, o przygodach na Dzikim Zachodzie czy w fantastyce. Pierwsze rozdziały „Poszukiwacza” nie tylko dla Leonarda Rosadzińskiego, ale i również dla czytelnika są sentymentalną podróżą w czasie do książek z dzieciństwa. Autor już jako kilkunastoletni człowiek stawał się posiadaczem ciekawych tytułów i pięknych wydań z XIX wieku. Od młodych lat był stałym bywalcem poznańskich antykwariatów.




W czasach przed wynalezieniem Internetu poszukiwanie książek miało zupełnie inny wymiar niż dziś. Teraz siadamy przed komputerem, przeszukujemy internetowe serwisy, na których każdy człowiek może wystawić przedmiot do sprzedaży, strony z lokalnymi ogłoszeniami, przez które możemy w tej samej minucie napisać wiadomość do osoby ogłaszającej się czy internetowe specjalistyczne aukcje bibliofilskie.
Bez takich udogodnień określenie „zdobycie poszukiwanej lub pięknej książki” miało głębsze znaczenie, bo był to z reguły wynik naprawdę żmudnych działań.

Pan Leonard Rosadziński musiał wykazywać się niezwykłą pomysłowością (ogłoszenia w gazetach i czasopismach) oraz innowacyjnymi rozwiązaniami, jak na przykład własne ulotki rozdawane na ulicy w czasach, gdy nikt nie słyszał o pojęciu „marketing”. Takie sposoby zaowocowały niesamowitymi odkryciami i poznaniem ciekawych osób, jak na przykład pisarza Longina Jana Okonia, autora serii książek „Tecumeh”. Zawierane były znajomości i przyjaźnie potrafiące przetrwać dziesiątki lat! 


Od lewej: śp. Marek Kulczyński, Tomasz Dziubiński, Leonard Rosadziński
(źródło: profil na Facebooku pana Leonarda Rosadzińskiego)

Sceneria jednej z poszukiwawczych przygód była rodem z dreszczowca, gdy właściciel książek na sprzedaż prowadził autora do piwnicy o długim, mrocznym korytarzu. Inną wspaniałą opowieścią było kupowanie książek na stryszku dawnej stodoły, gdzie wchodziło się po drabinie, a efekt takiej wyprawy w postaci cudeniek bibliofilskich przeszedł najśmielsze oczekiwania autora. Dzięki książce wraz z nim można poczuć ekscytację z okrywania unikalności pozyskiwanych ksiąg.

Niezwykle ciekawym doświadczeniem były zdobycze znajdowane na skupach makulatury, jak na przykład czasopisma z XIX wieku, XVII wieczny polski starodruk(!) czy pamiętnik z ilustracjami młodego człowieka, który zmarł w wieku 21 lat. 
Pan Rosadziński uratował wiele pozycji o wartości historycznej. A ileż takich skarbów poszło na przemiał, gdy nikt nie zdążył ich wyszperać, gdy nie wyłapała ich troskliwa ręka bibliofila?



Poważne podejście do bibliofilstwa doprowadziło Leonarda Rosadzińskiego do członkostwa i aktywnego udziału w zacnym Wielkopolskim Towarzystwie Przyjaciół Książki.

Innymi skutkami zainteresowania książkami były dodatkowe przedsięwzięcia, jakie w swoim życiu realizował i realizuje autor. To między innymi tworzenie makiet dawnych galeonów, wyhaftowanie wielkiego obrazu przedstawiającego panoramę Machu Pichu, wyuczenie się sztuki introligatorstwa, otwarcie i prowadzenie przez małżonkę pana Leonarda antykwariatu „Rosa” w Poznaniu czy stworzenie muzeum pod nazwą Wystawa Rzemiosła Introligatorskiego (niestety, już nie istniejących).


Oprawa wykonana przez Leonarda Rosadzińskiego


Choć przez postronnych „Poszukiwacz” może być odebrany jako laurka dla samego siebie (jaką zresztą obawę autor wyraża we wstępie), to nie takie było zamierzenie pana Rosadzińskiego i nie taki cel wynika z treści. Zapis swoich wspomnień i przebogatych doświadczeń wydanych w formie książki jest najlepszym sposobem zachowania ich dla pokoleń. Uważam, że każdy poważny bibliofil i specjalista w tej dziedzinie powinien wziąć przykład z pana Rosadzińskiego. Człowiek, który ma wiele wartościowych tematów do przedstawienia, nie powinien zachowywać tego tylko dla siebie i swoich najbliższych, ale dzielić się z innymi swoją wiedzą, doświadczeniem i ciekawymi historiami. Jak powiedział znajomy autora profesor Janusz Dunin: „Można zbierać bardzo wiele, ale co z tego wynika, gdy nikt tych zbiorów nie ma możliwości poznać, dlatego też jest potrzeba, aby z nimi wyjść na zewnątrz”.




Świadome kolekcjonerstwo to nie tylko realizowanie pasji i dostarczanie sobie satysfakcji z posiadania ulubionych i unikalnych książek, ale jest to też misja społeczna polegająca na ratowaniu i dbaniu o dziedzictwo kulturowe. Znakomici bibliofile powinni mieć na uwadze, jak wielką wartość merytoryczną będą miały dla przyszłych pokoleń opisy ich bibliotek. Tego typu publikacje są pożądane.


W książce niektóre fragmenty zawierają długie listy tytułów wraz z nazwą wydawcy i rokiem wydania. Są one solidną bazą dla miłośników literatury popularnej z okresu międzywojennego oraz wydawanej w latach powojennych. Niestety, nie służy to wczytaniu się w historię, ponieważ zmienia ton opowieści i przerywa smaczną gawędę. Uważam, że gdyby zestawienia te były wyodrębnione z głównego tekstu, to można byłoby się jeszcze bardziej rozsmakować w opowiadaniu.
Moje wrażliwe na szczegóły oko wychwytywało drobne błędy. Na szczęście występowały one sporadycznie. Muszę jednak o tym wspomnieć w - mam nadzieję - rzeczowej, choć subiektywnej, opinii. 



Na uznanie zasługuje piękne wydanie na kredowym papierze i bogactwo zdjęć. Przyjemnie jest obcować z taką lekturą. Polecam ją każdemu miłośnikowi książek.


To jeszcze nie wszystko, bo… to jest nie tylko książka o książkach i ich miłośnikach. Zaskoczeni? Powiem Wam, co jeszcze wyniosłam z tej lektury.
Jest to historia o tym, jak pasja ubogaca wewnętrznie, jak motywuje do zdobywania specjalistycznej wiedzy i do poszerzania horyzontów. To opowieść o tym, że to nie profil szkoły czy kierunek kształcenia muszą determinować główne zajęcie w życiu człowieka. To dowód na to, że pasja jest w nas i warto iść za jej głosem. I niezależnie od okoliczności tylko od nas zależy, czy będziemy ją realizować i dzięki temu czerpać radość z życia, czy czekać w nieskończoność, aż jakaś okazja zainspiruje nas do działania. Nie łudźmy się, nic się samo nie zrobi. Pan Leonard Rosadziński pokazuje, jak wiele można w życiu osiągnąć kierując się tym, co w sercu gra.




Miałam zaszczyt otrzymać książkę „Poszukiwacz” od samego pana Leonarda Rosadzińskiego. Zaopatrzona jest w dedykację, w której wymieniona jest moja strona internetowa „Książki ze strychu”. Traktuję ten fakt, jako niejaką legitymizację bloga ;-) i zewnętrzny impuls motywacyjny, który wysoko cenię na równi z tym, jak szanuję Autora.

Pan Leonard Rosadziński podczas przemówienia
na 90 rocznicy WTPK 
w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu w 2014 roku
(źródło: www.introligatorstwo.com.pl
- strona internetowa prowadzona przez L. Rosadzińskiego, którą polecam)


---------------------------------------------------
Cytaty oraz zdjęcia nieopisane pochodzą z książki "Poszukiwacz" Leonarda Rosadzińskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz