piątek, 8 lutego 2019

Książki ze strychu - dlaczego cenię dawne wydania?



Stare książki ze strychu... i nie tylko,


bo chodzi o te uratowane, wyszarpane czasowi, odzyskane. Staruszki, które niejednokrotnie mają więcej lat niż czytelnik, które wiele widziały, poznały różnych ludzi, nasiąknęły ich emocjami i nawet wsiąknęły łzę. Te najcierpliwsze, które starając się oprzeć czasowi, niosą ze sobą wciąż tę samą niezmienną treść. Nie pachną już drukarnią, a jedynie sobą. Specyficznym zapachem starych książek.

Dlatego tak istotne jest dbanie o nasze księgozbiory dla potomnych, bo
książka to produkt bez terminu przydatności do spożycia.


Książki ze strychu

Z tego względu usilnie namawiam, by szanować nie tylko błyszczące i piękne nowości wydawnicze, ale i stare wydania.


Jakie korzyści daje nam wzięcie pod opiekę starej książki?


  • Niski lub wręcz zerowy koszt.
  • Odkrywanie „perełek”, których nie ma już na rynku w sprzedaży, bo nie było wznowień oraz nabywanie wartościowych nieśmiertelnych klasyków, na które nie zdecydowalibyśmy się w księgarni, a które warte są przeczytania.
  • Satysfakcja z ratowania wartościowych intelektualnie przedmiotów.
  • Brak sugestii działań marketingowych, które nie zawsze promują to, co jest dobre i najlepsze dla Ciebie. W przypadku staroci liczysz na swoją intuicję, która moim zdaniem, jest najlepszą pomocą przy wyborze lektury. Jeśli książka jednak nie będzie Ci się podobała, to nie będziesz mieć poczucia straty pieniędzy.


Gdzie szukać starych książek?


  • Strychy domów u rodziny i znajomych, gdzie być może pomiędzy innymi „przydasiami” są wyniesione kiedyś i zapomniane książki.
  • Piwnice. Być może rodzice wynieśli serię kryminałów z lat 70, które czekają tam zapomniane na Ciebie? Ja jestem posiadaczką dwóch książek (np. mało znanej z 1988 roku, a ciekawej „Szaty z purpury”) znalezionych w piwnicy mieszkania, które zakupiła kiedyś moja Mama.
  • Altany na ogródkach działkowych. Mnie tak udało się znaleźć u rodziny na ogrodzie w wersalce (!) zestaw ciekawych romansów (jak np. „Niewolnica Isaura”).
  • Śmietniki. Tak! Choć to kontrowersyjny sposób ze względu na różny stan wynoszonych tam książek, to jednak działa. Ważne, aby sąsiedzi byli uświadomieni, by nie wrzucać zdrowych książek do pojemników na papier lub (o zgrozo!) do ogólnych kontenerów. Wystarczy kartka: „Proszę zostawiać książki w reklamówce na murku”.
  • Specjalne regały w bibliotekach, gdzie wystawiane są książki w cenie 1-2 zł, które nie były od kilku lat wypożyczane, a także te przynoszone przez czytelników, które jednak nie rokują na wielkie zainteresowanie ze strony osób wypożyczających ze względu na nieidealny stan lub stare wydanie.
  • Kiermasze biblioteczne (i nie tylko takie) urządzane na świeżym powietrzu podczas różnych uroczystości czy po prostu rozłożone stoliki na ulicach dużych miast.
  • Targi staroci. Często sprzedawcami są tam ludzie zupełnie nie zainteresowani książkami i chcący się ich pozbyć za niską cenę lub wręcz przeciwnie, pasjonaci, z którymi można wdać się w ciekawą pogawędkę.
  • Antykwariaty. Niestety nie ma ich wiele i funkcjonują tylko w dużych miastach, ponieważ taka usługa nie jest w naszym kraju opłacalna (głównie ze względu na wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej)
  • Regały u osób z rodziny lub u sąsiadów. Często zapomniane książki są na widoku, a bywa że ich właściciele chętnie pozbędą się tych, w ich mniemaniu, „kurzołapów”.
  • Wymiankowe półki w przestrzeni ogólnodostępnej, które nie są jeszcze standardem, ale pojawiają się na ulicach miast.
  • OLX, gdzie można znaleźć wspaniałe okazje i to bez kosztów przesyłki, bo w swojej okolicy.
  • Wymiana w Internecie (strony na Facebooku, np. Wirtualny antykwariat, forum na LubimyCzytac czy raczkująca aplikacja Nextplease!, która jednak na początek 2019 roku nie działa jeszcze satysfakcjonująco), aczkolwiek koszt przesyłki bywa droższy niż sama książka, dlatego opłacalne jest jednorazowe wysyłanie większej ilości. 
  • Allegro i internetowe antykwariaty. Tutaj zdarzają się "strzały" - pozycje za około 2 zł, ale i w tym przypadku należy rozważyć relację ceny do kosztów wysyłki.

Książki ze strychu

            Moje porady piszę z myślą o osobach lubiących towarzystwo książek tak jak ja, które delektują się przebywaniem z nimi dłużej, niż tylko przez okres ich czytania. Z tego też względu nie wymieniam tutaj oczywistego rozwiązania, jakim są biblioteki. Powodem jest również moja trauma związana z wypożyczaniem stamtąd książek, pomimo tego, że przez lata młodości byłam ich stałym bywalcem. Było tak, dopóki pomiędzy kartkami książki „Imprimatur” (przez co zapamiętam ją na zawsze) znalazłam... plaster pomidora (!). Zniechęciło mnie to na tyle skutecznie, że do dziś wzdrygam się na myśl o tym znalezisku.

Pomimo powyżej przedstawionego mojego sentymentu wobec starych książek, nie jestem „dinozaurem”, jak mogłoby się wydawać. Czytnik uważam za przydatny przedmiot oraz przyznaję, że nowości wydawnicze też bywają piękne. Zapachem farby drukarskiej i estetyką: lakierowaną okładką, solidną oprawą, kolorami. 
Dzisiejsza literatura jednak znacznie różni się od tej sprzed epoki rewolucji elektronicznej (jak zapewne będą nazywane czasy rozpowszechnienia komputerów i odkrycia Internetu, jak również postępu, a w zasadzie galopu rozwoju elektroniki). Dziś dostęp do edukacji, do informacji o świecie, do publikacji jest niemal nieograniczona. Tak jak nasze możliwości. Ocena dzieła jako sztuki też jest inna. Zmieniły (obniżyły!) się kryteria. Dziś książkę ma szanse wydać niemal każdy. Czy nie jest jednak prawdą, że

„Piórem pisano inaczej niż na klawiaturze.
W pisaniu i czytaniu tekstów na papierze była pewna powolność,
która dodawała czynnościom szlachetności”
 (Frederic Beigbeder, „Pierwszy bilans po apokalipsie").

W dzisiejszych czasach oczywiście również wydawane są książki napisane przed epoką komputerów, ale wspominam w tym miejscu o piórze jako jednej ze składowych unikalności, pojęcia specyficznego przedmiotu jakim jest książka dawno wydana.
Nie tylko takie jednak czytam i przedstawiam tutaj, ale faktem jest, że te właśnie traktuję z niemal szczególną estymą, pobożną atencją. Odczuwam wobec nich tkliwość.

Stare książki mają duszę, którą nabywają z czasem. Od pisarza i jego pióra, od czytelników, od handlarzy i od historii miejsca, której są świadkami.


"...uczucie, jakiego doświadczam, kiedy natykam się na rzadką starą książkę. Wierzę, że rozmawiam z osobą, która ją zrobiła, i z ludźmi, którzy ją posiadali. To czarodziejskie, ale i rzeczywiste - przynajmniej dla mnie. Oczywiście, żeby czar zadziałał, trzeba być otwartym na te uczucia."

(Marianne Malone, "68 pokojów")


Jakie znacie inne niskokosztowe sposoby zdobywania ukochanych książek? Może znacie ciekawe historie o nich? Jakie znajdujecie plusy lub minusy starych wydań?


2 komentarze:

  1. Jestem ciekaw jaką najstarszą książkę posiadasz ? U mnie Marzyciele wyd z 1881 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najstarsza moja książka to komedie Szekspira w oryginale z 1846 roku.

      Usuń