Bohiń, Tadeusz Konwicki |
Lubicie słuchać rodzinnych historii? Starsi ludzie mają w zwyczaju wracać
wspomnieniami do swojej przeszłości. Czasami wystarczy odrobina cierpliwości i
zainteresowania z naszej strony, by wydobyli z siebie tajemnice, powiedzieli o
historiach, o jakich w udziale nie podejrzewalibyśmy ani ich, ani ich rodziców
czy dziadków (ja w taki sposób dowiedziałam się o horrorze rzezi wołyńskiej). Często
są to opowieści warte przeniesienia na karty książki. Tak właśnie zrobił
Tadeusz Konwicki, prozaik i reżyser, z historią swojej babki Heleny, której niestety nigdy nie poznał.
Wiadome jest, że w latach 70 XIX wieku Helena Konwicka mieszkała
wraz z ojcem w Bohni, małej wsi pod zaborem rosyjskim (obecnie Białoruś na granicy z Litwą).
Powieść przedstawia nam próbę odtworzenia niedługiego okresu w życiu babki autora, w 12 lat po powstaniu styczniowym, którego
echo jest mocno akcentowane w książce. Konwicki przeplata osobiste przeżycia
Heleny z przestawieniem sytuacji społecznej i przyczyn sytuacji politycznej.
„Naród bez charakteru i rząd bez praw, co zawsze idzie w parze, nie mogą mieć
nadziei na przeżycie”.
Rzeka Wilia, nad którą spaceruje Helena Konwicka w powieści "Bohiń" (żródło: domena publiczna) |
Dla Heleny jako 30 letniej panny, zamążpójście mogło wydawać się szansą zmiany mdłego życia. Jednak kobiecie nie
spieszyło się do tej „budzącej grozy uroczystości kupowania kota w worku od
ślepego losu”. Żyjąc spokojnie, w zniechęceniu oraz wspomnieniami po utraconej
kiedyś sympatii, nie widzi ona przyszłości inaczej, jak: „Już wszystko minęło. Już zostało daleko za mną. A przede mną obowiązek.
Ale wobec kogo i czego obowiązek. Wszyscy mamy obowiązki”.
Trudne relacje z ojcem, który jest, a jednocześnie go nie ma,
poszukiwanie śladów zmarłej matki, by odnaleźć siebie i ... nieoczekiwana
osoba, która zmieni przyszłość Heleny.
Podczas gdy główna bohaterka sama czuje się „zmęczona swym pustym życiem”, to dodatkowo przez treść książki przewija się słyszane przez nią kilkukrotnie głuche dudnienie -
„odgłos zmęczonej ziemi”. W moim odczuciu jest ono symbolem bólu zagarniętej przez obce mocarstwa ziemi.
„Bohiń” to książka w miarę ciekawa, ale nie pasjonująca. Jej
styl jest w moim odczuciu „chropowaty”. Ostatecznie jednak zaskakuje i
pozostawia trwały ślad w pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz